Wstępujcie do RWKO, czyli wielka dekrasnalizacja ogródków
Każdy z nas widział nie raz dom, który jest rozpaczliwym manifestem osobowości właściciela. Zazwyczaj jest to styl dalece eklektyczny z upiększeniami. Eklektyzm przejawia się w wieżyczkach, kolumienkach i innych bajkowych drobiazgach. Domy w tym stylu nazywa się w języku potocznym „gargamelami”. „Gargamele” po zbudowaniu muszą zostać upiększone. Służą temu w wersji „na bogato” sfinksy przy bramie, plastikowa zwierzyna, fontanny jak kielich kwiatu i grill z gotowych elementów zakupiony w Leroy Merlin. W wersji uboższej, ale bardziej autentycznej bo płynącej z serca, upiększenia wykonywane są systemem gospodarczym i składają się na nie łabędź wycięty z opony, drewniana atrapa studni, plastikowe bociany i krasnale mieszkające pod muchomorami zrobionymi z odwróconych miednic. Obie kategorie właścicieli czerpią sadystyczną satysfakcję z uwięzienia na swojej posesji leśnej zwierzyny lub krasnala. I właśnie na krasnalach skupię swoją uwagę. Krasnalstwo na Dolnym Śląsku ma długie tradycje i głębokie podłoże kulturowe. Stało się nawet znakiem rozpoznawczym i elementem wizerunkowym regionu. Najpierw były to miasteczka krasnalskie, które spotykało się w latach siedemdziesiątych wzdłuż autostrady i głównych dróg prowadzących do niemieckiej granicy. Im bliżej granicy, tym były większe. Cieszyły się dużym zainteresowaniem zaspokajając specyficzny gust i potrzebę mieszkania w romantycznym otoczeniu u Niemców. Trafiły też do polskich ogródków jako wyraz aspiracji dorównania bogatszym sąsiadom i zaspokajania tych samych romantycznych ciągot. Gipsowe krasnale były nietrwałe, ale kilkanaście lat później opanowano technologię produkcji ich z tworzywa sztucznego. Wówczas ukrasnalenie ogródków miało charakter bardziej trwały i dawało pole do tworzenia większych krasnalskich społeczności. Ujawniały one fakt, że również wśród krasnali znajdują się dewianci i psychopaci np. krasnal- morderca lub krasnal-ekshibicjonista. Wszechobecność krasnali wpłynęła w tym czasie znacząco na politykę i kulturę. W latach osiemdziesiątych to właśnie Wrocław został opanowany przez krasnali, które doprowadziły pod przywództwem nadkrasnala Majora do szeregu historycznych wydarzeń, jak choćby zmuszenie milicji obywatelskiej w rocznicę rewolucji październikowej do ataku na pancernik „Potiomkin” , który niespodziewanie w postaci kartonowej wypłynął na Rynek. W ten sposób milicjanci stanęli wbrew służbowym instrukcjom po niesłusznej stronie i podnieśli rękę na rewolucjonistów walczących o prawa ludu pracującego.
Krasnale ujawniały się na murach, a czasem osobiście w dużych ilościach podczas szczególnie uroczystych dni. Dziś mają swoje pomniki (przy przejściu na Świdnickiej) i ukrywają się w różnych zakamarkach Wrocławia w postaci mosiężnych figurek. Jest jednak wielka, zapomniana społeczność krasnalska, która spotyka się z całkowitą ludzką obojętnością. To krasnale od lat uwięzione w ogródkach. Stoją za płotem, w nienaturalnym dla nich otoczeniu, czasem blisko ruchliwej ulicy, narażone na żarty i pokpiwania przechodniów. Wiele lat temu powstał społeczny ruch, który miał tej przykrej sytuacji zaradzić. Był to Ruch Wyzwolenia Krasnali Ogrodowych (RWKO).
Działacze ruchu, funkcjonując w tajnych, niepowiązanych z sobą strukturach, ale połączeni wspólna ideą, porywali krasnale z ogrodów i przenosili je do naturalnego środowiska, w którym krasnale występowały od wieków czyli do lasu. Był to anonimowy i szlachetny czyn wyzwalający krasnale z opresyjnych ogródków, spomiędzy metalowych płotów, z towarzystwa wilczurów pilnujących posesji, diodowych lampek na baterie słoneczne i drwiących sąsiadów. Ale tysiące krasnali jest nadal więzionych! Rozejrzyjcie się wokół ile jest jeszcze niesprawiedliwości! Proponuję, aby wykorzystać nowe narzędzie jakim jest fejsbuk i zamieszczać zdjęcia uwolnionych krasnali lub tych przypadkowo spotkanych w lesie. A może warto założyć specjalny, krasnalski profil? Przyłączcie się do RWKO! Wspólnie dekrasnalizujmy ogródki! Krasnalizujmy fejsbuka!
P.S. Na ostatnim zdjęciu najsłynniejszy krasnal sudecki - Piotr Krzaczkowski mieszkający na Śnieżce.

Wstaw komentarz