Zbigniew Piotrowicz blog i serwis internetowy

Urodziny Stachury

Data wysłania postu: 18 sierpnia 2011 r.

Czy ktoś wie, że dzisiaj mija siedemdziesiąta czwarta rocznica urodzin Edwarda Stachury, pokoleniowego mitu, wytrwałego wędrowcy, znakomitego poety i nieco mniej znakomitego pieśniarza? Był symbolem pokolenia miotającego pomiędzy własną wrażliwości a brutalną szarością peerelowskiej rzeczywistości. Kto wie, może gdyby przeżył jeszcze rok, nabrałby nowej energii, znalazłby sens dalszej egzystencji? Popełnił samobójstwo w lipcu 1979 roku, gdy właściwie nic nie zapowiadało karnawału Solidarności. Dla mnie zawsze był człowiekiem, który stworzył znakomitą Siekierezadę, który opisał całą jaskrawość istnienia i który o swojej ukochanej kobiecie mówił – Gałązka Jabłoni –  to jedno najpiękniejszych porównań jakie wymyślono w literaturze.

Stachura napisał jeszcze opowiadanie Się zaczynające się od słów: Się szło… Dla mnie ten zwrot zawsze miał szczególny, egzystencjalny kontekst. Nie – szedłem – co wskazywałoby na jasno określony cel i kontrolę nad czynnością wędrówki, tej metaforycznej, przez życie także. Napisał – się szło –  tak jakby było się niesionym przez bieg wydarzeń,  w pełni świadomie i  dużą dozą refleksji, nawet akceptacji, ale jednak z wielkim znakiem zapytania, dokąd się w końcu dojdzie.

Dziś Stachura jest twórcą zapomnianym i nieobecnym w publicznym obiegu.  Nie celebruje się rocznic, nie cytuje, nie pisze polemicznych tekstów i nie wydaje wznowień jego twórczości. A szkoda, bo poetą wielkim był.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Stachura

Be Sociable, Share!
  • Twitter
  • email
  • StumbleUpon
  • Delicious
  • Google Reader
  • LinkedIn
  • BlinkList
    Wydrukuj ten post Wydrukuj ten post
    Komentarze (2) Trackbaki (0)
    1. …Nowy dzień, Santa Polonia, a ilu znam i nie znam, w życiu których już od wielu dni i tygodni, od wielu tygodni i miesięcy i długich lat -nie było nowego dnia. Wstają rano i nie bije im mocniej serce, nie rośnie im dusza, nie śpiewa krew, nie swędzą stopy, a nogi ich nie grzebią ziemi niecierpliwie jak konie przed galopem, nie trzepocą im na plecach niewidzialne z przezroczystych piór skrzydła… Edward Stachura
      wielu pasją pisanych dni i powodzenia w nadchodzących wyborach życzy Habon

    2. Ze swędzenia stóp Stachura robił poezję a Redliński, mniej więcej w tym czasie pisał o dziadku, który pyta się:
      — Co to będzie, nogi mnie dzisiaj swędzą. Może goście przyjadą?
      — Jakbyście dziadku gumiaki na noc zdejmowali, to by nie swędzieli — odpowiada jedna z bohaterek Konopielki.
      I to jest proza o swędzeniu stóp.
      Dziękuję za życzenia.


    Wstaw komentarz

    Brak trackbacków.