Zbigniew Piotrowicz blog i serwis internetowy

Upiorne mumie komunizmu

Data wysłania postu: 7 listopada 2011 r.

Dawno, dawno temu o tej porze na wielkim obszarze kuli ziemskiej, od Korei po Kubę obchodzono wielkie święto. Czy ktokolwiek pamięta co to była za uroczystość? Otóż cały postępowy świat czcił rocznicę wybuchu wielkiej rewolucji październikowej. Od wydarzeń w 1917 roku rozpoczął się szaleńczy eksperyment, który miał ruszyć z posad bryłę świata i doprowadzić ludzkość do wiecznej szczęśliwości. Tu i ówdzie eksperyment jeszcze trwa, choć z Północnej Korei, Kuby czy Białorusi nie docierają sygnały o spektakularnych sukcesach mimo kilkudziesięcioletniej pracy nad ciągłym udoskonalaniem tego najlepszego systemu społecznego.

Komunizm wykreował swoich świętych, których mumifikowano, aby móc oddawać im cześć. W ten sposób wypchano i umieszczono na widoku publicznym paru najwybitniejszych synów rewolucji. Do dziś przetrwały trzy relikwie, ale swego czasu było ich więcej, a ja miałem okazję na własne oczy zobaczyć dwie z nich. Pierwszy był Georgi Dymitrow w Sofii. Do Bułgarii wybrałem sie autostopem w 1977 r. Szóstego dnia podróży dotarliśmy do celu jakim były góry Riły i Pirynu. Po kilku tygodniach włóczenia się po najbardziej niedostępnych dolinach i szczytach wylądowaliśmy w Sofii. Był potworny upał i właśnie to był główny powód aby, odwiedzić klimatyzowane mauzoleum. Dymitrow pochowany został w nim w 1949 roku. Zasłużył się działalnością w międzynarodowych organizacjach komunistycznych. Jego najgłośniejszym wyczynem była jednak postawa podczas procesu, w którym oskarżano go o podpalenie Reichstagu w 1933 roku. Sąd stał się dla Dymitrowa doskonałą trybuną do głoszenia marksistowskiej ideologii. Został uniewinniony i po krótkim areszcie prewencyjnym, wydalony z III Rzeszy. Przygarnął go Stalin, a w 1945 wydelegował do pełnienia funkcji szefa rządu i partii komunistycznej w Bułgarii. W 1949 Dymitrow zrzekł się swoich funkcji ( a wiadomo, że takie rzeczy nie mogły zdarzać się przypadkiem) i wyjechał do ZSRR, gdzie szybko pożegnał się życiem. Były to zresztą dość częste przypadki, że zasłużeni komuniści umierali niespodziewanie podczas operacji lub ginęli w nieszczęśliwych wypadkach. Był to jeden ze sposobów prowadzenia polityki krajowej i zagranicznej. Stalin uśmiercał swoich dawnych towarzyszy, po czym przewrotnie wystawiał im pomniki. Tak było również z Georgi Dymitrowem. W jego mauzoleum rzeczywiście było przyjemnie chłodno i jedyny problem polegał na tym, że czas pobytu wewnątrz był bardzo ograniczony. Po przejściu labiryntu korytarzy można było na chwile zadumać się nad woskową twarzą i trzeba było znów wyjść w lepki, duszny upał. Wtedy jakoś nie bardzo intrygował mnie lokator mauzoleum. Dziwiło mnie tylko, że leży w łóżku w garniturze. I zazdrościłem, że pośmiertnie (też?) korzystał z prawa pierwszej nocy, bo powszechnym obyczajem było składanie ślubnej wiązanki zaraz po uroczystości zamążpójścia. Znacznie większe wrażenie zrobił na mnie Lenin w moskiewskim mauzoleum. Początkowo, zaraz po śmierci pochowany został w prowizorycznej drewnianej budowli. W międzyczasie rozpisano konkurs na projekt godny wodza światowej rewolucji. Pojawiły się różne koncepcje, które miały podkreślać doniosłość wielkich czynów i mądrość Lenina. Ostatecznie wybrano wersje zbliżoną kształtem do piramidy. Pewnie wpływ na decyzję miało odkrycie dwa lata przed śmiercią Lenina grobowca Tutenhamona w Egipcie, którego mumia przetrwała nienaruszona aż trzy tysiące lat. Jakimi meandrami błądziła myśl architektów możemy zobaczyć pod tym linkiem http://nicpon.perkunas.webd.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=177&Itemid=476 (uwaga kilka makabrycznych zdjęć z konserwacji zwłok). Rosjanie nie mieli jednak doświadczenia Egipcjan w balsamowaniu i zrobili to nieumiejętnie. Zwłoki zaczęły się rozkładać i trzeba było konserwację potarzać bardzo często. Najbardziej kryzysowy moment nastąpił w 1941 roku, kiedy Niemcy stanęli u bram Moskwy. Zwłoki wyekspediowane zostały do syberyjskiej miejscowości Tiumeń, ale w czasie podróży pokryły się pleśnią. Aby usunąć kompromitujące ślady grzyba, jeden z eskortujących funkcjonariuszy KGB umył mumię ciepłą wodą. Efekt był jeszcze gorszy, bo na całym ciele wystąpiły okropne bąble! Udało się jednak jakoś uratować doczesne szczątki jednak od tamtej pory mumia Lenina poddawana jest zabiegom konserwacyjnym dwa razy w tygodniu, a raz na półtora roku przechodzi gruntowny remont i dostaje nowy garnitur.  Byłem tam 1990 roku. Miałem dokładnie takie samo wrażenie jak Tiziano Terzani, który rok po mnie podróżował po rozpadającym się Imperium. Ostatnim akordem jego podróży była właśnie wizyta w mauzoleum. Terzani w swej książce Dobranoc panie Lenin tak opisuje wrażenia z wizyty w sanktuarium: Na samym środku, wewnątrz szklanej trumny, leży Lenin - nie żaden trup czy mumia, a jedynie łysa upudrowana głowa o przyprawionych wąsach i szpicbródce oraz dwie nabrzmiałe, pomarańczowe dłonie, jakby zawieszone w powietrzu (...) trzy części ciała , lewitujące w świetlistej aureoli. Ten nieco upiorny opis aktualny jest do dzisiaj. Dymitrowa usunięto z mauzoleum w 1990 roku, a dziewięć lat później budowlę zburzono. Na Lenina jakoś nikt nie ma odwagi podnieść ręki. Leży trochę jako relikwia licznych ciągle komunistów, trochę jako atrakcja turystyczna. Przez jakiś czas towarzyszył mu Stalin, ale wyniesiono go w roku 1961.Drugą wiecznie żywą mumią jest Mao Zedong spoczywający na Placu Niebiańskiego Pokoju w Pekinie. Monumentalną  budowlę zaczęto budować już w miesiąc po śmierci Wielkiego Nauczyciela w 1976 roku, a ukończono rok później. Po rozpoczęciu reform Deng Xiaopinga w 1978 roku uznano, że z mauzoleum lekko przesadzono, ale, podobnie jak w Moskwie, nie znalazł się odważny, który by zdecydował o usunięciu relikwii komunizmu. Najbardziej zapobiegliwy okazał się jednak Kim Ir Sen. Zbudował swoje mauzoleum jeszcze za życia. Zawsze owładnięty był myślą o zbudowaniu idealnego miasta, które mogłoby być wykorzystywane w walce ideologicznej. Najlepsi marksistowscy myśliciele oraz architekci Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej stworzyli projekt według światłych wskazówek Kim Ir Sena. Prace projektowe zakończono w 1979 roku, a budowa dobiegła końca w roku 1982. Głównym elementem architektonicznym trzymilionowego miasta jest olbrzymi pomnik Wielkiego Przywódcy Towarzysza Prezydenta, muzeum rewolucji oraz wspomniane mauzoleum. Kim Ir Sen osobiście przeprowadził wizytacje obiektów jeszcze przed oficjalnym zakończeniem budowy. Gdy zmarł w 1994 roku, miał wszystko gotowe.

Mamy jesień 2011 roku. Od rewolucji październikowej minęły 94 lata. Mumie komunizmu ciągle trzymają się zaskakująco dobrze, ale mimo to myślę, że jeśli ktoś chciałby je zobaczyć, to powinien się spieszyć. Za kilka lat może ich już nie być.

 

 

Be Sociable, Share!
  • Twitter
  • email
  • StumbleUpon
  • Delicious
  • Google Reader
  • LinkedIn
  • BlinkList
    Wydrukuj ten post Wydrukuj ten post
    Komentarze (1) Trackbaki (0)
    1. Święto Niepodległości spędziłem na patriotycznej, rodzinnej wycieczce w Wilnie. W mieście do dzisiaj czuć komunistyczny klimat. Chruszczowowskie osiedla i upiorne Muzeum KGB. Na szczęście dzieciom bardziej podobały się barokowe kamieniczki i widok z Wieży Gedymina na ocalałą od wszelkich wojen i powstań starówkę.


    Wstaw komentarz

    Brak trackbacków.