Kapliczka straceńców – wstęp do mitologii cz. II
Latem 1917 roku ginie na południowej ścianie Zamarłej Turni Stanisław Bronikowski, w 1927 roku na tej samie ścianie w wieku zaledwie 29 lat ginie Mieczysław Szczuka, znany malarz i artysta awangardowy, dwa lata później śmierć na Zamarłej Turni sięga po dwie młode, ambitne taterniczki Lidę i Marzenę Skotnicówne. W tym samym roku ginie na Kościelcu Mieczysław Świerz, historyk literatury, doktor filozofii ale także bardzo doświadczony taternik, autor przewodników, redaktor „Taternika”. Ciągle żywa jest jeszcze pamięć o śmierci pod lawiną Mieczysława Karłowicza (1909). Wypadki te wywołują wówczas powszechną dyskusję nad sensem „wystawiania się” na śmierć. Dyskusja kończy się straszną konkluzją: taternicy to szaleńcy, wyznawcy jakiejś mrocznej sekty, gnani niewytłumaczalnym instynktem ku samounicestwieniu, kapliczka straceńców po prostu!

O pojawianiu się
Jeden z poprzednich postów był o znikaniu. Ale jest też początek, ten moment, kiedy pojawiamy się. Równie intrygujący, bo zanim się zniknie, trzeba się w ogóle pojawić. Kiedy zatem stałem się wehikułem nowej świadomości, jak to zwykł określać jeden z moich przyjaciół? Kiedy nastąpił najbardziej pierwotny początek mnie?
