O pojawianiu się
Jeden z poprzednich postów był o znikaniu. Ale jest też początek, ten moment, kiedy pojawiamy się. Równie intrygujący, bo zanim się zniknie, trzeba się w ogóle pojawić. Kiedy zatem stałem się wehikułem nowej świadomości, jak to zwykł określać jeden z moich przyjaciół? Kiedy nastąpił najbardziej pierwotny początek mnie?

Kocioł Łomniczki
W Kotle Łomniczki, pod Śnieżką znajduje się, tuż przy szlaku, symboliczny cmentarz poświęcony tym, którzy zginęli w Karkonoszach albo z Karkonoszy wyjeżdżali w dalekie góry. Warto tam zajrzeć, zwłaszcza, że to nie dużo fatygi, ot kilka minut w dół szlakiem z Równi. Trafiłem tam po dłuższej przerwie i z zaskoczeniem stwierdziłem, że większość upamiętnionych tam osób znałem osobiście. Jest tam także tablica Jacka Mierzejewskiego, młodego błyskotliwego taternika, zdolnego publicysty i fotografa.

Wielka antena mentalna
Pierwszą próbkę tekstów do planowanej książki „Moje PaGóry” wysłałem do zaprzyjaźnionego, poważnego wydawcy z prośbą o rzetelną, krytyczną ocenę.
- Zbychu – usłyszałem – wyślę te teksty do moich recenzentów jako anonimowe i poproszę o taką analizę, jak sobie życzysz. Nie miej mi za złe, jeśli oceny nie będą po twojej myśli.
- Ależ oczywiście – zgodziłem się przekonany, jak pewnie większość autorów, że skoro się napracowałem, to pewnie ktoś to zauważy.
Czekałem na opinie niecierpliwie. W końcu przyszły! Przebiegłem szybko jeden tekst, potem drugi, trzeci… Nie były po mojej myśli.

Pamiętacie Alę Janosz?
W pierwszej edycji „Idola” oglądanego wówczas przez całą Polskę wystąpiła drobna blondynka o wyjątkowo mocnym głosie. Wygrała ten program i, choć miała tylko 17 lat, stała się medialną gwiazdą. Spece od rozrywkowego marketingu uznali, że dziewczynie trzeba zmienić wizerunek. Z pogodnej, młodej dziewczyny próbowano zrobić kobietę-wampa lub drugą Britney Spears w polskiej, tandetnej wersji. Machina rozrywkowego biznesu wciągnęła ją i… zniszczyła. Po czym zaległa cisza. Wszystko wskazywało na to , że jeszcze jeden talent został bezpowrotnie stracony. Tą dziewczyną była Alicja Janosz.

Śnieżka
Tym razem na gorąco tylko fotoreportaż. Zdjęcia ściągnąłem z fcebookowych profili ich autorów: Agaty Afeltowicz i Piotra Krzaczkowskiego. Myślę, że bardziej oddają nastrój wycieczki niż ustna relacja.
