Józef Tkaczuk żyje!
„Józef Tkaczuk żyje!” – taki napis ujrzałem kilka lat temu nad drzwiami toalety w Imlil, małej wsi w górach Atlasu Wysokiego. Daleko stąd, w Afryce. Historia i fenomen Józefa Tkaczuka to zadziwiająca historia. Był wszędzie. Podpisy Józefa Tkaczuka widywałem w całej Polsce, w Czechach, Austrii, Słowacji, nawet w jakimś szałasie himalajskim. Dziś zapomniany, a był tak popularny, że nawet wykorzystała go firma produkująca papierosy. Józefa Tkaczuka nikt nie widział, ale wszyscy znali. No, może nie wszyscy. To byli kilkunasto- dwudziestolatkowie, którzy w ten niekonwencjonalny sposób tworzyli własne środowisko, własny kod, indywidualną identyfikację całkowicie nieformalną i niekontrolowaną. Wprowadzili w przestrzeń publiczną intrygujący, surrealistyczny komunikat czytelny dla wtajemniczonych.
