Kto wygrał wybory?
Myślę, że mało kto jeszcze pamięta uczniowskie i studenckie protesty związane z ACTA. Chodzi o międzynarodową umowę dotyczącą zwalczania handlu towarami podrabianymi (Anti-Counterfeiting Trade Agrement). Bardzo istotną częścią porozumienia była kwestia uregulowania rozpowszechniania dzieł prawnie chronionych przez Internet, co zostało odebrane jako próba ograniczenia swobody wymiany informacji w necie. Ostatecznie wycofano się z tej regulacji, ale przedtem byliśmy świadkami zaskakująco gwałtownych protestów. Dlaczego? Ponieważ swoboda posługiwania się Internetem dla pokolenia ówczesnej młodzieży to była pokoleniowa konieczność. To było ich naturalne środowisko, w którym się wychowali. Internet dla tego pokolenia to nie jest narzędzie do pracy. To jest ich kawałek świata, ich tożsamość. Oni po prostu częściowo istnieją w Internecie.Pozwoliłem sobie wówczas na sformułowanie „pokolenie ACTA”. http://zbigniewpiotrowicz.pl/index.php/2012/01/28/pokolenie-acta/#more-2185

Pokolenie ACTA?
Jesienią zastanawiałem się na tym blogu, czy wydarzenia 2011 roku doprowadzą do podobnej sytuacji jaką mieliśmy w roku 1968 – pokoleniowej rewolty młodych zbuntowanych ludzi, którzy w różny sposób manifestowali swoją dezaprobatę dla istniejącego porządku. Przypomnę, że rok temu mieliśmy fejsbukową rewolucję w krajach arabskich, która w Libii przerodziła się w wyniszczającą wojnę domową, w wielkich miastach Europy, Stanów Zjednoczonych, Azji i Australii pojawił się ruch „oburzonych”. Protesty roku 2011 i 1968 miały wiele analogii i podobny klimat społeczny (kryzys zaufania do Kościoła, zmęczenie wojnami prowadzonymi przez mocarstwa), ale miały też jedną zasadniczą różnicę. Rok 1968 stworzył nową estetykę wywodzącą się z ruchu hippisowskiego. To było spoiwo, które było czytelnym komunikatem. Atrakcyjnym, fascynującym, intrygującym i działającym na emocje.
