Zbigniew Piotrowicz blog i serwis internetowy

Stalking – ciąg dalszy

Data wysłania postu: 10 czerwca 2013 r.

promocjaPamiętacie czasy, kiedy wystarczyło mieć pieniądze, aby coś kupić? Dziś jest inaczej. Trzeba jeszcze poddać się uporczywemu nękaniu przez ekspedienta. Chyba nie ma już żadnego sieciowego sklepu, który nie kazałby nam zbierać punktów, nie ma dnia, aby na komórkę nie przyszła informacja o promocji, dodatkowych punktach, podziękowaniach od automatu za dokonane zakupy lub życzeniach urodzinowych od tego samego automatu. Ten ostatni przypadek na szczęście zdarza się raz w roku.

Co kilka dni muszę podjeżdżać na stację benzynową. I co kilka dni ćwiczę ten sam dialog.

Dzień dobry, olej napędowy na trójce.
Dzień dobry, fakturka czy paragon? — To pytanie jest uzasadnione, ot zwykła uprzejmość wyprzedzająca ewentualne gapiostwo klienta, ale to dopiero wstęp.
Kartę na punkty pan ma?
Mam, ale nie dam.
Dlaczego?
Bo walczę z systemem. Wszędzie muszę pokazywać jakieś karty i zbierać jakieś punkty. A ja tylko chcę kupić paliwo.  Mam prawo kupić paliwo za swoje pieniądze i odjechać.
Kupił pan więcej niż 30 litrów, proponuję kawę. Mamy taką promocję.
Chcę kupić paliwo, zapłacić i pojechać. Kawę lubię, ale piję wtedy, kiedy mam na nią ochotę. Teraz nie.
To może batonika? Też promocja.
Nie!
A siatkarza dać?
Nie rozumiem.
Siatkarza, zbiera pan siatkarzy?
Nie zbieram żadnych siatkarzy! To jest stacja benzynowa. Przyjechałem po paliwo, a nie po siatkarzy. Chcę zapłacić za paliwo.
Myślałem, że pan zbiera. Mamy jeszcze piłkarzy…
Piłkarzy też nie zbieram.
To proponuję naklejki. Jak zbierze pan trzynaście, może pan wygrać piłkę.
Nie przyjechałem tu po piłkę. Przyjechałem po paliwo.
To może zbiera pan numizmaty? Niech pan zobaczy. Każdy numizmat został umieszczony w czerwonym pudełku wraz z indywidualnym numerem na certyfikacie, gwarantującym jego jakość i oryginalność. Zasady uczestnictwa w promocji są bardzo proste. Aby wziąć w niej udział wystarczy zatankować 25 litów paliwa lub zrobić zakupy za 25 złotych. Wówczas otrzymuje pan naklejkę, którą trzeba umieścić w specjalnym kuponie na ulotce promocyjnej. Zakupy lepszego paliwa są premiowane dwoma naklejkami. Zebranie trzech naklejek upoważnia do odebrania na stacji jednego numizmatu. To jak? Dać kupon do wklejania?

Jeśli stalking definiowany jest jako uporczywe nękanie, natrętne komunikowanie się wbrew woli drugiej osoby, składanie niepożądanych propozycji, ustawiczne dręczenie, to z pewnością  regularne ćwiczenie klienta bez spytania się, czy wyraża na to zgodę jest stalkingiem. Muszą jeszcze być spełnione dwa inne warunki: naruszenie porządku prawnego lub zasad współżycia społecznego. I tu jest problem, bo taki mamy porządek prawny i takie zasady współżycia społecznego. Męczy mnie to, ale może innym się podoba? Może ja niedzisiejszy jestem…?

 

Be Sociable, Share!
  • Twitter
  • email
  • StumbleUpon
  • Delicious
  • Google Reader
  • LinkedIn
  • BlinkList
    Wydrukuj ten post Wydrukuj ten post
    Komentarze (3) Trackbaki (0)
    1. W każdym razie nie jesteś jedyny:)
      Wkurzają mnie nachalni sprzedawcy, ale też trochę ich rozgrzeszam, bo jako pracownicy maja obowiązek, z którego rozliczają ich pracodawcy.Przyczepiłabym sie do sposobu, w jaki to robią, ale to już pewnie kwestia osobista.
      Nie rozgrzeszam natomiast mediów, które serwuja nam reklamy, robiac sieczke z mózgu.
      temat – woda.

    2. Pracuję w popularnym sklepie sieciowym i moim obowiązkiem jest zakomunikowanie klientowi aktualnej promocji, pytanie o zbierane punkty i czy życzy sobie reklamówkę. Chcąc być uczciwym wobec pracodawcy, muszę zgodzić się z panującymi standardami, jest to mój świadomy wybór. Jednak klient też ma możliwość wyboru i jeśli męczą go sieciowe formułki, może wybrać i robić zakupy w małych sklepikach, księgarniach, na prywatnych stacjach. Jest mi zwyczajnie przykro, kiedy klient dla którego zawsze staram się być miła i zawsze się uśmiecham, beszta mnie z powodu zadawanych mu pytań, posyła mi pogardliwe spojrzenie lub wdaje się w niepotrzebne dyskusje (zwłaszcza gdy kolejka się wydłuża). Dla mnie jest to zwyczajnie niegrzeczne a czasami zwyczajnie chamskie, naprawdę . Jeśli nie odpowiadają Panu standardy obsługi w danej sieci, może Pan napisać do centrali sieci, sprzedawca na kasie nie ma bowiem żadnej możliwości zmiany tych standardów. Wydaję mi się też, że można na zadane pytanie odpowiedzieć „nie dziękuję”, uśmiechnąć się do tego podłego sprzedawcy który „chce mi znowu coś wcisnąć”. Świata nie zmienimy wściekając się na siebie nawzajem, czasem warto wrzucić na luz, głupie pytania obrócić w żart albo zignorować i nie pozwolić by błahostki dnia codziennego wprawiały nas w stan irytacji, a jeśli się nie da- walczyć z tym, ale konstruktywnie. Mówię to nie tylko jako sprzedawca ale i jako klient. Pozdrawiam.
      Ps.Śmiało. Bądźmy dla siebie delikatni:)

    3. Nie mam pretensji do sprzedawcy. Doskonale wiem, że ma obowiązek wykonać czynności, których wynaga od niego pracodawca. Zaznaczyłem w tekście, że nie podoba mi się „system”. Jesteśmy jako klienci zmuszani do wykonywania czynności, na które nie mamy ochoty. Zmiana sieci nic nie da. Te same mechanizmy są stosowane wszędzie. Ta promocyjna zaraza mnie męczy i rytuje. Mimo to staram się być uprzejmy a cytowana rozmowa była prowadzona z uśmiechem – przynajmniej od momentu, kiedy ujawniłem się jako samotny wojownik walczący z systemem.


    Wstaw komentarz

    Brak trackbacków.