Pokolenie ACTA?
Jesienią zastanawiałem się na tym blogu, czy wydarzenia 2011 roku doprowadzą do podobnej sytuacji jaką mieliśmy w roku 1968 – pokoleniowej rewolty młodych zbuntowanych ludzi, którzy w różny sposób manifestowali swoją dezaprobatę dla istniejącego porządku. Przypomnę, że rok temu mieliśmy fejsbukową rewolucję w krajach arabskich, która w Libii przerodziła się w wyniszczającą wojnę domową, w wielkich miastach Europy, Stanów Zjednoczonych, Azji i Australii pojawił się ruch „oburzonych”. Protesty roku 2011 i 1968 miały wiele analogii i podobny klimat społeczny (kryzys zaufania do Kościoła, zmęczenie wojnami prowadzonymi przez mocarstwa), ale miały też jedną zasadniczą różnicę. Rok 1968 stworzył nową estetykę wywodzącą się z ruchu hippisowskiego. To było spoiwo, które było czytelnym komunikatem. Atrakcyjnym, fascynującym, intrygującym i działającym na emocje.
Teraz wspólnym znakiem identyfikującym jest Internet i portale społecznościowe. Internet to nie jest porywająca wizja i piękne przesłanie, to tylko narzędzie. Problem w tym, że jest to narzędzie, które pozwala żyć całemu pokoleniu w świecie równoległym. Nie gorszym czy lepszym, ale innym, niezbędnym w życiu dzisiejszych dwudziestolatków. To kawałek ich świata, w którym się wychowywali, w którym zawierali znajomości, w którym istnieli i który jest podstawą ich wiedzy o świecie. Między wolnościowym ruchem tak gwałtownie zmieniającym świat arabski, a mającym zupełnie inne przesłanki ruchem oburzonych jest jeden wspólny element – komunikacja internetowa. Dopóki Internet będzie tylko narzędziem komunikacji dla różnych społeczności, będą one funkcjonowały w swoim zamkniętym kręgu. Kiedy pojawi się zagrożenie (prawdziwe czy nie – to już inna sprawa), że swoboda posługiwania się tym narzędziem może być ograniczona lub może być „zabrany” ten ważny kawałek świata, w którym te społeczności (pokolenie) od lat funkcjonowały, mimowolnie tworzy się płaszczyznę porozumienia pomiędzy tymi nieraz bardzo odległymi od siebie grupami. Tak tłumaczę gwałtowność protestów przeciw regulacjom ACTA.
Sygnał o zagrożeniu dla środowiska (świata), w którym od lat funkcjonują w Polsce miliony ludzi sprawił, że na ulice wyszli razem studenci (zazwyczaj zwolennicy PO), kibole i narodowcy (kupieni przez PiS), entuzjaści techno i ekstrawaganckich parad (zagospodarowani przez Palikota) i lewicujący intelektualiści (przytuleni z braku innych propozycji do SLD). Są to grupy, które zazwyczaj stały po dwóch stronach kordonu policyjnego. Huk medialny wokół ACTA wykreował dla tak różnych środowisk wspólnego wroga, a manifestacje dały wspólnotowe doświadczenie – konieczne dla pokoleniowej identyfikacji. Brakuje jeszcze spektakularnego wydarzenia, które będzie wałkowane tygodniami przez media i męczennika za sprawę. Być może w swej prognozie sprzed kilku miesięcy pospieszyłem się o jeden rok. Może właśnie teraz następuje proces powstawania pokolenia ACTA, a wydarzenia w Polsce są tylko początkiem większego, dłuższego i bardziej istotnego procesu niż nam się w tej chwili wydaje? Internet istnieje nie tylko w Polsce, a porozumienie ACTA podpisały najbardziej rozwinięte kraje świata. To ogromna społeczność dysponująca wyniszczającymi narzędziami i bardzo emocjonalnym argumentem do połączenia sił. Argumentem, który otrzymała trochę przypadkiem, ale w idealnym momencie: przeciągający się kryzys ekonomiczny, przekonanie o wszechwładzy korporacji, doświadczenia 2011 roku i... nadchodząca wiosna.
PS. Na maskach Anonymousa i koszulkach z jego wizerunkiem już zaczął się biznes... Kupić można oczywiście przez Internet.
PS.PS. (Dodane dwa dni później) Tomasz Jastrun o wolności w Internecie, Newsweek 4/2012: „Ludzie zmieniają się tam w duchy bez płci, imienia i ciała. Wielu staje się demonami nienawiści. Jeśli Internet ma służyć poznaniu człowieka, to smutna stamtąd płynie o nas wiedza. Jest w ludzkiej przyrodzie więcej podłości, niż sądziliśmy. Tabuny bezcielesnych skunksów naznaczają wirtualne przestrzenie. Jak się tupnie nogą, uciekają. Najbardziej boją się światła, zawsze w mroku, by nikt nie odczytał ich imienia.”
PS.PS.PS (Dodane cztery dni później) Wygląda na to, że mam rację: „ACTA to problem w wielu krajach, nie tylko w Polsce”.

Wstaw komentarz