Niezwykły sukces w Karakorum!
Pod koniec roku 2000 przygotowywałem swój pierwszy, autorski numer „Taternika” , ogólnopolskiego czasopisma wydawanego przez Polski Związek Alpinizmu. Starałem się zrobić to jak najlepiej bo to i tradycja wielka („Taternik” wychodzi od 1 marca 1907 roku) i poprzeczka umieszczona przez poprzednich redaktorów naczelnych bardzo wysoko (m.in. Zygmunt Klemensiewicz, Mieczysław Świerz, Jan Alfred Szczepański, Witold Henryk Paryski, Józef Nyka). Zbierając materiały przeprowadziłem i opublikowałem krótki wywiad z Adamem Bieleckim. Nosił tytuł „Nowy talent?” i zaczynał się tak:
„Adam Bielecki to młody człowiek mieszkający w Tychach. Minionego lata atakował Szczyt Lenina (7134 m) oraz wszedł na Chan Tengri (7010 m). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wiek Adama…
T: Ile masz lat?
Adam: Siedemnaście.
T: Kiedy zacząłeś się wspinać?
Adam: Pierwszy raz w Tatrach wspinałem się w 1999 roku. Miałem wtedy piętnaście lat.”
a kończył się tak:
„T: Co na to rodzice?
Adam: Mama przed każdym wyjazdem jest pełna obaw. Mam starsza siostrę, która dużo podróżuje. Kibicuje nam tata.”
Dwa dni temu dotarła do Polski informacja o dużej klasy wyczynie, jakim było pierwsze zimowe wejście na Gasherbrum I (8068 m) w Karakorum. 10 marca, po całonocnym ataku szczytowym w temperaturze minus 35 stopni Celsjusza i na szczęście bez silnego wiatru, o godzinie 8.30 zespół Adam Bielecki i Janusz Gołąb osiągnął wierzchołek. Wyprawa była bardzo skromna, zaledwie czteroosobowa. Oprócz zdobywców brali w niej udział Artur Hajzer, kierownik i pomysłodawca projektu „Polski Himalaizm Zimowy” oraz Agnieszka Bielecka, wspomniana w wywiadzie starsza siostra. Wyprawę wspierało dwóch Pakistańczyków: Ali Sadpara i Shaheen Baig. Adam Bielecki ma dopiero 28 lat, ale należy do najbardziej doświadczonych polskich alpinistów. Wraz ze swoim partnerem w mistrzowski sposób wyczekali odpowiedni moment po 49 dniach górskiej wyczerpującej aktywności i błyskawicznie wykorzystali chwilę „dobrej” pogody. O klasie wejścia świadczy dramat drugiej, międzynarodowej wyprawy, która w tym samym czasie również próbowała zdobyć wierzchołek. Trójka doświadczonych himalaistów (Gerfried Goeschl z Austrii, Cedric Hahlen z Szwajcarii oraz Pakistańczyk Nisar Hussaina) wyruszyła w kierunku szczytu z zamiarem wstrzelenia się w ten sam okres poprawy warunków pogodowych. Ostatni raz widziani byli ok. 250 metrów ponizej szczytu. Do dziś, czyli od czterech dni, nie ma z nimi kontaktu. W działaniach ratunkowych bierze udział m.in. Darek Załuski, stały bywalec lądeckiego Przeglądu i skromny autor zeszłorocznego, polskiego wejścia na K2 (8611 m). W wyprawie Goeschla uczestniczy także równie dobrze nam znana z Lądka Tamara Styś. Wraz z Hiszpanem Alexem Txikonem biwakowali na wysokości 7200 m i – na szczęście – wobec pogorszenia się warunków, zdecydowali o zejściu do bazy. Oboje są lekko poodmrażani ale bezpieczni. Kiedy piszę te słowa Tamara biwakuje w obozie I, a Alex prawdopodobnie jest już w bazie. O wyczynie Bieleckiego i Gołąba praktycznie nic nie wspomniały polskie media. Serwisy sportowe zajęte są towarzyskimi sensacjami z naszej ligi piłkarskiej. Niezwykły sukces sportowy jest za mało efektowny. Media czekają na krew…

Wstaw komentarz