Zbigniew Piotrowicz blog i serwis internetowy

Moment niedźwiedzia

Data wysłania postu: 3 kwietnia 2015 r.

tokarczuk_okladka_500pxTytuł pożyczyłem od Olgi Tokarczuk. Widziałam niedźwiedzia – wspomina Olga w felietonie napisanym przed laty – stał w ogonku do kiosku. Miałam wtedy kilka lat i rodzice wysłali mnie po jakieś małe zakupy. Trzymałam mocno w dłoni pieniądze, aż dotarłam do skrzyżowania dróg i wtedy go zobaczyłam. Nikt nie zwracał na niego uwagi, a i on wyglądał całkiem normalnie- potężny, wyższy o głowę od innych kolejkowiczów, brązowy, wspięty na tylne łapy, cierpliwie czekał aż przyjdzie jego kolej. Przejęta sytuacją wróciła do domu bez zakupów i opowiedziała rodzicom o niedźwiedziu. Nikt jej nie uwierzył. Nie mogłam tej nocy spać, czułam się opuszczona i niezrozumiana – tak opisuje szokujący dla dziecka moment, kiedy uświadamia sobie, że ono i rodzice, to dwa światy. Że od tej pory z niektórymi problemami będzie samo.

 

201303280748551Pamiętam Wielkanoc sprzed laty, kiedy od kilku dni z dużą niecierpliwością oczekiwałem zająca, który miał w nocy przynieść słodycze. W Wielką Sobotę zasypiałem z silnym postanowieniem, że będę czujny, że muszę go spotkać. W nocy rzeczywiście obudziły mnie jakieś szmery. Lekko uchyliłem powieki i zobaczyłem wielkiego zająca skradającego się do łóżeczka mojej siostry. Zając miał wzrost dorosłego człowieka, wielkie uszy i cicho stąpał na miękkich łapkach. Nie ruszałem się, aby go nie płoszyć… Muszę się przyznać, że dalszego ciągu nie pamiętam, bo chyba zaraz zasnąłem. Rankiem rzeczywiście pod poduszką znalazłem garść czekoladowych jajek z kolorowych złotkach. Pochwaliłem się rodzicom, że udało się, że tym razem zająca widziałem! Tak, tak, oczywiście – mówili, a ja wyraźnie czułem że mi nie wierzą. Opisywałem dokładnie jak wyglądał, pokazywałem gdzie stał i jak się poruszał. Rodzice głaskali mnie po głowie i bez większego zainteresowania tym niebywałym wydarzeniem powtórzyli jeszcze kilka razy – Oczywiście, oczywiście… - po czym zabrali się za swoje sprawy. Co więcej, w czasie jakiejś rodzinnej uroczystości (być może były to te same święta) wspomnieli o moim spotkaniu z zającem i wszyscy się śmiali. Było mi źle. Czułem się zdradzony.

Dziś – pisze na zakończenie Olga -  jako dorosła przyznaję: nie skłamałam, opowiadając rodzicom o niedźwiedziu przed kioskiem. Widziałam go. Lecz jednocześnie dodaję z rezygnacją: skłamałam, ponieważ niedźwiedzie nie stoją w kolejkach na dwóch łapach.

Ja zająca też widziałem. Przysięgam. Ale też wiem, że tak naprawdę, czekoladowe jajka wcale nie są od wielkanocnych zajęcy.

Z okazji Świąt Wielkanocnych wszystkim życzę, aby przypomnieli sobie swój moment niedźwiedzia i aby trwali przy swoim.

 

Be Sociable, Share!
  • Twitter
  • email
  • StumbleUpon
  • Delicious
  • Google Reader
  • LinkedIn
  • BlinkList
    Wydrukuj ten post Wydrukuj ten post
    Komentarze (0) Trackbaki (0)

    Brak komentarzy.


    Wstaw komentarz

    Brak trackbacków.