Józef Tkaczuk żyje!
„Józef Tkaczuk żyje!” – taki napis ujrzałem kilka lat temu nad drzwiami toalety w Imlil, małej wsi w górach Atlasu Wysokiego. Daleko stąd, w Afryce. Historia i fenomen Józefa Tkaczuka to zadziwiająca historia. Był wszędzie. Podpisy Józefa Tkaczuka widywałem w całej Polsce, w Czechach, Austrii, Słowacji, nawet w jakimś szałasie himalajskim. Dziś zapomniany, a był tak popularny, że nawet wykorzystała go firma produkująca papierosy. Józefa Tkaczuka nikt nie widział, ale wszyscy znali. No, może nie wszyscy. To byli kilkunasto- dwudziestolatkowie, którzy w ten niekonwencjonalny sposób tworzyli własne środowisko, własny kod, indywidualną identyfikację całkowicie nieformalną i niekontrolowaną. Wprowadzili w przestrzeń publiczną intrygujący, surrealistyczny komunikat czytelny dla wtajemniczonych.
Skąd się wziął Józef Tkaczuk. Otóż istniał naprawdę. Był woźnym w szkole podstawowej nr 15 przy ul. Angorskiej w Warszawie na Saskiej Kępie. Chyba nie był zbyt lubiany bo początkowo napisy miały charakter inwektyw wypisywanych na murach szkoły i okolicznych obiektach. Z czasem jednak natrząsanie się z woźnego nabrało innego znaczenia, stało się zabawą odwołującą się do wyobraźni, manifestacją przekory. Józef Tkaczuk pojawił się na sąsiednich ulicach, w tramwajach, następnie w całej Warszawie. Już na początku lat 90-tych można bo było spotkać w Egipcie, na wieży Eiffle’a, słowackich schroniskach i toaletach dworca Keleti w Budapeszcie. W 1993 kandydował w wyborach prezydenckich z fikcyjnej listy numer 68. Rok później w reklamach telewizyjnych i na nielicznych jeszcze wtedy bilboardach pojawił się dramatyczny napis „Gdzie jest Józef Tkaczuk?” Zdezorientowani i niewtajemniczeni ludzie nie bardzo wiedzieli o co chodzi. Odpowiedź przyszła niebawem: „Wyszedł po papierosy” – ten komunikat pojawił się obok wyłamanej kraty i opakowania nowej marki wprowadzanej na rynek przez jednego z potentatów tytoniowych. A potem zjawisko zaczęło zanikać. Pojawiły się opracowania kulturoznawców, socjologów, antropologów. I tyle.
Ale to nie koniec. Józef Tkaczuk nadal żyje! Czy widzieliście latające talerze, sputniki i balony na znakach drogowych oznaczających teren zabudowany? Jak myślicie, kto to przykleja?

Wstaw komentarz