Czy rok 2011 stanie się 1968?
Jest 17 grudnia 2010 roku. W tunezyjskim mieście Sidi Bu Zajd 26-letni bezrobotny Mohammed Bouazizi dokonuje publicznego samospalenia. Bouazizi przerwał naukę, aby pomóc w utrzymaniu ośmioosobowej rodziny. Wziął kredyt, za który kupił stragan i owoce. Policja zarekwirowała mu stragan i towar zarzucając nielegalny handel. Po nieskutecznych próbach złożenia skargi w miejscowym urzędzie Bouazizi oblał się benzyną i podpalił w centrum miasta. Desperacki gest porusza okolicznych mieszkańców, którzy publicznie protestują przeciw działaniom policji. Protesty przenoszą się do innych miast i 27 grudnia docierają do stolicy, Tunisu. Teraz protestującym chodzi już o znacznie więcej. Chcą reformy państwa, swobód obywatelskich i ustąpienia prezydenta Zina Al-Abidina Ben Alego.
Pod naciskiem przedłużających się manifestacji prezydent 14 stycznia 2011 zrzeka się władzy i ucieka do Arabii Saudyjskiej. Jak się później okazuje, była to najmądrzejsza decyzja arabskiej wiosny. Sukces Tunezyjczyków staje się zaraźliwy – 25 stycznia protesty rozpoczynają się w Egipcie. Postulaty są te same. Po wielotygodniowych masowych protestach i zamieszkach, prezydent Hosni Mubarak ustępuje 11 lutego. Ale jest już za późno, aby powstrzymać wybuch w całym świecie arabskim. W styczniu zaczynają się protesty w Libii, które dadzą początek długotrwałej i krwawej wojnie domowej wydanej swojemu narodowi przez operetkowego Muammara Kaddafiego. Protesty ogarniają Maroko i Syrię. W krajach akceptujących dotychczas patriarchalny porządek, silną władzę i bizantyjski przepych nastąpiło radykalne przewartościowanie.
W Europie tymczasem cicho dojrzewa kryzys finansowy. Bezpośrednią przyczyną jest zapaść gospodarcza Grecji i zwariowane kursy franka szwajcarskiego. Zdaniem części specjalistów i opinii publicznej prawdziwą przyczyną są machinacje bankierów, którzy potrafią zarobić na hossie ale też na kryzysie. A tracą szarzy ludzie. Ta sugestia powoduje powstanie ruchu „oburzonych” – nieformalne porozumienie środowisk o wyraźnie lewicowych, pacyfistycznych i anarchistycznych zapatrywaniach. Początek wydarzeń ma miejsce na nowojorskiej Wall Street, gdzie 17 września pojawiła się kilkusetosobowa grupa protestujących. Zajęli pobliski park i po kilku dniach manifestacja zmieniła się w regularną okupację gromadzącą kilkutysięczny tłum. Jak zwykle w takiej sytuacji pojawiła się policja, zatrzymania, lokalne zamieszki, co wywołało duże zainteresowanie mediów. Po miesiącu, w połowie października skoordynowana akcja protestacyjna przybrała formę marszów i protestów w około dziewięciuset większych miastach USA, Europy, Azji i Australii. Problem okazał się znacznie większy niż początkowo przypuszczano. Jednym z haseł jest także postulat wycofania ze zbrojnej interwencji w Iraku i Afganistanie.
W tym samym czasie ujawniło się jeszcze jedno zjawisko – kryzys zaufania do Kościoła. Wrześniowa pielgrzymka papieża Benedykta XVI do Niemiec nie zgromadziła tłumów i spotkała się z umiarkowanym zainteresowaniem mediów, w katolickiej Polsce zaskakująco wysokie poparcie zdobyła Partia Palikota, która posługując się radykalnie antyklerykalnymi hasłami, weszła do sejmu jako trzecia pod względem liczebności reprezentacja społeczna. Od kilku lat spada liczba powołań, a co jakiś czas pojawiają się informacje o skandalach seksualnych w środowisku duchownych (np. w USA i w Irlandii). To już nie są rozważania felietonistów ale wyraźny trend.
Załamanie akceptowanych dotychczas reguł w tak wielu obszarach podpowiada skojarzenia z rokiem 1968. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem? Analogia wydaje się wręcz oczywista.
Rok 1968. W Polsce rządził Władysław Gomułka, Amerykanie prowadzili wojnę w Wietnamie, kibice czekali na zimowe igrzyska w Grenoble i letnie w Meksyku. Nie było widać żadnych wyraźnych sygnałów, że w najbliższych miesiącach wydarzą się rzeczy, których skutki zdecydują o następnych czterdziestu latach. Zaczyna się już 5 stycznia, gdy w ówczesnej Czechosłowacji obywatele zdecydowali, że Aleksander Dubczek zostanie I sekretarzem rządzącej partii komunistycznej. Wywołało to wyraźną irytację w Moskwie. Dziesięć dni później polskie władze komunistyczne zakazały prezentowania spektaklu Dziadów w reżyserii Kazimierza Dejmka dopatrując się w tekście Mickiewicza prowokacyjnych treści antyradzieckich. Efektem, wydawałoby się zupełnie nieproporcjonalnym, były masowe demonstracje studenckie 8 marca i zamieszki w dniach następnych. 20 marca lawina w Białym Jarze w Karkonoszach zabija 19 osób (największa tragedia lawinowa w polskich górach) – głównie aktywistów z NRD i Związku Radzieckiego, a 27 marca ginie człowiek-symbol podboju kosmosu Jurij Gagarin. Symptomatyczne jest to, że w lawinowym wypadku tajne służby dopatrywały się spisku i badały wątek ewentualnego zamachu. Śmierć Gagarina też owiana jest tajemnicą. Trzy dni później w Czechosłowacji Ludvik Svoboda zostaje wybrany prezydentem. Tego było już za wiele towarzyszom z Moskwy. Rozpoczynają przygotowania do niesławnej Operacji Dunaj, czyli inwazji na krnąbrnych Czechów i Słowaków. W tym samym czasie, 22 marca, rozpoczynają się w Paryżu demonstracje studenckie, które swoje apogeum osiągną w maju i doprowadzą do strajku powszechnego, rozwiązania Zgromadzenia Narodowego i ustąpienia de Gaulle’a. Zaczęły się niezbyt efektownie od protestów przeciw skostniałemu systemowi oświaty, a następnie strajków okupacyjnych na poszczególnych uczelniach. Studenckie demonstracje i starcia z policją rozlewają się na wiele krajów: Wielką Brytanię, Belgię, Holandię, Danię, Szwecję, Niemcy Zachodnie, Włochy, Hiszpanię, Jugosławię, Japonię, Brazylię, Urugwaj, Meksyk, Stany Zjednoczone, Australię. Na paryskich barykadach pojawia się portret Ernesto Che Guevary, który odwiedza Paryż i spotyka się z czołowymi intelektualistami protestujących: Jean-Paul Sartrem i Claudem Levi-Straussem. Za oceanem, na Broadwayu 29 kwietnia premierę ma musical Hair, manifest hipisowski, a stanowe wybory prezydenckie w Kaliforni wygrywa Robert F. Kennedy głośno mówiący o konieczności wycofania wojsk z Wietnamu. Ginie 5 czerwca w Los Angeles zaraz po triumfalnym wystąpieniu. Roman Polański ma już przygotowaną uroczysta premierę filmu Dziecko Rosemary. Szatan ukazuje swe złowieszcze oblicze 12 czerwca podczas premiery filmu. W nocy z 21 na 22 sierpnia sprzymierzone siły Układu Warszawskiego atakują Czechosłowację i w niecały miesiąc zaprowadzają tam stare porządki. W proteście przeciw tym wydarzeniom Ryszard Siwiec dokonuje samospalenia na pełnym widzów Stadionie X-lecia w Warszawie podczas uroczyście celebrowanych centralnych dożynek. Pod koniec roku, 20 grudnia status złotej płyty, pierwszej w historii polskich wydawnictw muzycznych otrzymuje album Czesława Niemena z poruszającym i proroczym protest-songiem nagranym jeszcze w 1967 roku pt. Dziwny jest ten świat.
Na pierwszy rut oka scenariusz wygląda bardzo podobnie. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Tamten wielki protest stworzył nową estetykę wywodząca się z ruchu hippisowskiego. Hasła antywojenne, łamanie utartych schematów obyczajowych, tolerancja dla wszelkich odmienności, żądania demokratyzacji życia publicznego podbudowane były niezwykłym ożywieniem w muzyce, malarstwie, literaturze, teatrze filmie. To było spoiwo, które było czytelnym komunikatem. Atrakcyjnym, fascynującym, intrygującym i działającym na emocje. Teraz tego elementu nie ma. Zastąpił go Internet i portale społecznościowe. A to chyba za mało, aby skutki wydarzeń roku 2011 miały podobny wpływ na historię jak gorąca wiosna 1968. Internet to nie jest porywająca wizja i piękne przesłanie, to tylko narzędzie.

Listopad 6th, 2014 - 12:55
Świetna strona, dobrze, że takie powstają