Cztery lata wcześniej
Zerknąłem sobie na spot wyborczy, który przygotowałem cztery lata temu. Teraz widzę wszystkie jego błędy i niespodziewane zalety.
Siedzę sztywno i mówię, a właściwie recytuję tekst do jakiegoś anonimowego odbiorcy, gdzieś w powietrze. Wygląda to trochę jakbym występował na szkolnej akademii. Żeby było trochę śmieszniej mogę zdradzić, że do spotu przywiozłem z sobą garnitur, ale jak ubrałem koszulę, to ekipa stwierdziła, że wystarczy nałożyć tylko marynarkę, bo i tak będą kręcić tylko górę. Ten nerwowy ton mojej wypowiedzi może wynikać właśnie z faktu, że kręci mnie telewizja, a ja stoję w marynarce, koszuli, krawacie ale... bez spodni! Mimo wszystko trochę to krępujące, tym bardziej, że w ekipie była kobieta. Poza tym nie miałem pewności – skądinąd do dzisiaj jej nie mam – że jestem rzeczywiście filmowany tak jak trzeba. Dzisiaj, przy potędze Internetu i łatwości z jaką przeciekają na różne portale informacyjne niedyskretne wiadomości, pewnie bym zaprotestował. Już wyobrażam sobie uciechę wyborczej konkurencji, kiedy na YouTubie pokazałby się spot z kandydatem w niekompletnym ubraniu.
Niespodziewaną zaletą jest za to wsparcie osoby, która wówczas nie mogła wiedzieć, że tak radykalnie zmieni swoją publiczna rolę. Jakby nie było jest to dziś najważniejsza osoba w państwie i mam tę satysfakcję, że Bronisława Komorowskiego spotkałem jesienią 2006 roku w Zamku Książ i zgodził się powiedzieć kilka słów do kamery. Mam historyczną pamiątkę.
PS. Przeczytałem ten tekst jeszcze raz i muszę koniecznie wyjaśnić pewną sprawę. Otóż Czytelnicy mogą odnieść wrażenie, ze spotkałem obecnego Prezydenta Polski w czasie kręcenia swojego spotu i akurat byłem bez spodni. To nieprawda. Mój spot był kręcony w innym miejscu i innym czasie.

Wstaw komentarz