Kapliczka straceńców – wstęp do mitologii cz. II
Latem 1917 roku ginie na południowej ścianie Zamarłej Turni Stanisław Bronikowski, w 1927 roku na tej samie ścianie w wieku zaledwie 29 lat ginie Mieczysław Szczuka, znany malarz i artysta awangardowy, dwa lata później śmierć na Zamarłej Turni sięga po dwie młode, ambitne taterniczki Lidę i Marzenę Skotnicówne. W tym samym roku ginie na Kościelcu Mieczysław Świerz, historyk literatury, doktor filozofii ale także bardzo doświadczony taternik, autor przewodników, redaktor „Taternika”. Ciągle żywa jest jeszcze pamięć o śmierci pod lawiną Mieczysława Karłowicza (1909). Wypadki te wywołują wówczas powszechną dyskusję nad sensem „wystawiania się” na śmierć. Dyskusja kończy się straszną konkluzją: taternicy to szaleńcy, wyznawcy jakiejś mrocznej sekty, gnani niewytłumaczalnym instynktem ku samounicestwieniu, kapliczka straceńców po prostu!

Lodowi wojownicy – wstęp do mitologii cz. I
Polacy to lodowi wojownicy, szukający na podniebnych graniach wolności. Wolności, której nie mogli zaznać w swoim kraju i dla tej wolności gotowi byli znieść największe cierpienia z odmrożeniem dupy włącznie… Tak Bernadette McDonald zrozumiała fenomen polskiej obecności w Himalajach w latach osiemdziesiątych. Tak też go opisała w swojej monografii „Ucieczka na szczyt” („Freedom Climbers”, 2011). Książka szybko zdobyła kilka prestiżowych nagród i została przetłumaczona na polski, francuski, włoski, niemiecki, hiszpański i słoweński. Mit poszedł w świat!

Inwestycje w lądeckim uzdrowisku
Po wielu zabiegach i staraniach, w sierpniu na konto Spółki wpłynęła kwota 4.500.000 zł. W ten sposób właściciel, czyli Samorząd Województwa Dolnośląskiego podniósł kapitał zakładowy spółki, który wynosi obecnie 21.520.000 zł. Fundusze są przeznaczone na dalsze inwestycje. Co za to zrobimy? Otóż pomnożymy te pieniądze przeznaczając je na przygotowanie dokumentacji budowlanej do następnych inwestycji oraz na udokumentowanie tzw. wkładu własnego przy składaniu wniosków o dodatkowe fundusze z zewnątrz. Jakie to będą inwestycje? Opiszę je w najbardziej prawdopodobnej kolejności ich realizacji, zarówno te mniejsze, jak i te duże.

Jeszcze o filmach górskich
Lądecki Festiwal Górski już się skończył, ale pamiętam, że w czasie wspólnej sobotniej zabawy opowiadałem film zrealizowany (nieco przypadkiem) przez Petera Chrzanowskiego, bywalca lądeckich festiwali (mało się w Lądku nie ożenił!), znakomitego narciarza, mieszkańca stanu British Columbia w Kanadzie. Swego czasu Peter kręcił inny materiał i los prawił, że pracujący w sąsiedztwie producent zostawił na kilka dni historyczne stroje. Powstała wówczas krótka opowieść utrzymana w konwencji meksykańskiej telenoweli o szczęśliwym małżeństwie, które żyło gdzieś w górach oddalonych od cywilizacji i uprawiało bulwy.

O pojawianiu się
Jeden z poprzednich postów był o znikaniu. Ale jest też początek, ten moment, kiedy pojawiamy się. Równie intrygujący, bo zanim się zniknie, trzeba się w ogóle pojawić. Kiedy zatem stałem się wehikułem nowej świadomości, jak to zwykł określać jeden z moich przyjaciół? Kiedy nastąpił najbardziej pierwotny początek mnie?

Tamte Bieszczady
Byłem w Bieszczadach. Bardzo krótko, wyrywając kilka godzin ze służbowych obowiązków. Chciałem odszukać jakiś ślad dawnych bieszczadzkich przygód, zobaczyć te same miejsca, przypomnieć sobie młodzieńcze zachwyty i radości. Te sprzed niemal czterdziestu lat. Jeździłem, rozglądałem się i … nic nie mogłem znaleźć. Przed Baligrodem, niegdyś głuchą osadą wśród lasów Chryszczatej stoi dziś tablica za pieniądze z Brukseli, że Baligród wita ale też „Welcom”. W Jabłonkach , gdzie niegdyś upamiętniono Karola Świerczewskiego, ikonę peerelowskiej propagandy, nie ma już nic z wymuszonej podniosłości dawnych czasów. Ba, nie ma nawet nic z nieco późniejszych czasów, kiedy regularnie oblewano pomnik czerwoną farbą, a budynek mauzoleum ostentacyjnie zdegradowano do roli sklepu z pamiątkami.
