Zbigniew Piotrowicz blog i serwis internetowy

Blues

Data wysłania postu: 15 grudnia 2011 r.

Miałem jakieś trzynaście lat i mieszkałem w małym powiatowym miasteczku niedaleko granicy NRD. W mieście znajdowała jedna księgarnia z wielką witryną. Wystawiano w niej nowości wydawnicze: książki i płyty. Wśród płyt ówczesnych gwiazd takich jak Irena Santor, Edward Hulewicz, Vaclav Neckar z zaprzyjaźnionej, zwłaszcza po 1968 Czechosłowacji, grecki zespół Hellen (ze Szczecina), Jukka Kuopamaki z Finlandii – (gwiazda któregoś z polskich festiwali, w Finlandii nieznany)  znajdowała się także czarno-biała okładka zatytułowana lakonicznie „Blues”. Na białym tle znajdowały się dwie postacie: wysoki długowłosy mężczyzna w dżinsowej kurtce z gitarą przewieszoną nonszalancko przez ramię oraz kilkuletni chłopak w swetrze, prowadzony za ręką. Często zatrzymywałem się przed wystawą i wpatrywałem w płytę. Znajdowało się tam wszystko, co mnie wówczas intrygowało. Długie włosy, które były w tamtych czasach nie tylko wyrazem buntu ale też wyzwaniem dla lokalnych obyczajów. Nauczycielki w szkole przeprowadzały rozmowy wychowawcze z uczniem i rodzicami, milicja łapała i przymusowo goliła na łyso, a prasa piętnowała. Kurtka dżinsowa „wrangler” dostępna tylko w „Peweksie” ( najbliższe w Zielonej Górze i w Poznaniu) za niebotyczna kwotę 10 dolarów czyli miesięczną pensje mojego ojca. Gitara, na której próbowali grać wszyscy i która również stała się symbolem nowego pokolenia. Intrygował mnie także chłopak, ubrany na pewno nie do szkoły - były to czasy obowiązkowych mundurków szkolnych i tarcz identyfikujących ucznia. Zdjęcie miało jakąś szczególną atmosferę swobody, świeżości, innego świata. Na dodatek znałem częściowo zawartość płyty. Blues, tak wyraziście podany i uzupełniony tekstem Bogdana Loebla pisanym w zupełnie innej konwencji niż głupawe piosenki, był dla mnie estetycznym odkryciem.
Po latach dowiedziałem się, że autorem zdjęcia na okładce jest Marek Karewicz, twórca kilku innych znakomitych projektów, a zdjęcie powstało trochę przypadkiem. Nalepa nie miał z kim zostawić pięcioletniego wówczas syna więc zabrał go na sesję. Zdjęcia robiono w Warszawie, nad Wisłą. Był mroźny styczeń więc małego Piotra ubrano w ciepły sweter, który był jednak za duży. Pospinano go na plecach agrafkami. Jak zauważył Robert Sankowski, pisząc dzień po śmierci Nalepy artykuł wspomnieniowy (Gazeta Wyborca z 5 marca 2007): „Ten mały chłopiec z fotografii po latach poszedł w ślady ojca i sam został gitarzystą. Ciągłość pokoleń uchwycona na okładce "Bluesa" jest symboliczna, bo Nalepa - nieomal trzymając za rękę jak syna na zdjęciu - wprowadził w świat muzyki nie tylko Piotra, ale i całe pokolenie fanów wychowanych na jego płytach. A przy okazji uwolnił polską publiczność od naiwnej, czasami też trochę siermiężnej estetyki bigbitu i pokazał jej nową, ciekawszą rzeczywistość nowoczesnej muzyki rockowej.”
W 1999 roku zaprosiłem Tadeusza Nalepę do Lądka na koncert. Pretekstem był Przegląd Filmów Górskich. Przyjechał wraz Piotrem, dorosłym już człowiekiem i członkiem zespołu . Mistrz bluesa zaczął z wielkim dystansem, jakby w obawie, czy na pewno jest we właściwym miejscu. Pewnie był przekonany, że występuje dla typowej zdrojowej publiczności. Po kilku utworach zorientował się, że jest doskonale rozumiany przez młodych i żywiołowych uczestników Przeglądu. Dał wówczas, z prześliczną Grażyną Dramowicz, znakomity koncert i wiele bisów. Wieczorem, po koncercie, zaplanowane zostało wspólne ognisko nad rzeką w Mir-Janie. Za kulisami, dziekując za koncert zaprosiłem także Nalepę nie bardzo wierząc, że się zjawi. Ale przyszedł! Z Piotrem i Grażyną. Staliśmy nieco boku, na granicy światła rzucanego przez ogień. Powolutku smakowaliśmy z małej piersiówki whisky, którą podsunął nam Staszek Adamczak, marynarz, pisarz i również wielbiciel bluesa. Nigdy nie sądziłem, że kiedyś taka chwila nadejdzie, że spotkam się z ludźmi, którzy byli dla mnie ikoną. Czułem się, jakbym był trzecią osobą na okładce…

Zachęcam do przeczytania tekstów piosenek  z płyty "Blues". Znajdziecie je na autorskiej stronie Bogdana Loebla

http://www.loebl.pl/breackoutblues.htm

Be Sociable, Share!
  • Twitter
  • email
  • StumbleUpon
  • Delicious
  • Google Reader
  • LinkedIn
  • BlinkList
    Wydrukuj ten post Wydrukuj ten post
    Komentarze (0) Trackbaki (0)

    Brak komentarzy.


    Wstaw komentarz

    Brak trackbacków.