50+
Już od czasów szkoły podstawowej zdarzało mi się startować w różnych zawodach. Kilka razy otarłem się o podium, ale nigdy nie udało mi się wygrać. Może dlatego, ze chodziłem do klasy sportowej, w której znaleźli się bardziej uzdolnieni uczniowie i na tym tle wypadałem raczej blado. Zawsze ktoś lepiej skakał, biegał, grał w piłkę. Zupełnie dobrze szło mi w strzelaniu z kbks. Dla dzisiejszej młodzieży może być to skrót nie do rozszyfrowania więc wyjaśniam: kbks to krótki bojowy karabin sportowy, w który wyposażone były wszystkie szkoły w czasach PRL. Nauka strzelania prowadzona była od najmłodszych lat, bo miał to być sposób na podstępny atak Bundeswehry.
No więc radziłem sobie z tym kabekaesem, ale nigdy nie trafiłem na żadne indywidualne zawody. Aż tu na stare lata taka niespodzianka! Otrzymałem zaproszenie na zawody w armwrestlingu, czyli mówiąc po polsku, w siłowaniu się na rękę. Dodam, że w kategorii VIP co dzisiaj jest uprzejmą nazwą oldbojów w kategorii 50+. Pod Galerią Twierdza zjawiłem się bez przekonania, ale w bojowym nastroju. I proszę, zupełnie niespodziewanie wygrałem zawody! Mam puchar, który postawiłem sobie na szafce w gabinecie i z przyjemnością obserwuję zdumione spojrzenia moich gości.
Drodzy rówieśnicy, nie traćcie nadziei. Życie może zacząć się także po pięćdziesiątce. Może wówczas nawet bardziej smakować.

Wstaw komentarz