Marek Hłasko – ujmujący wdzięk legendy
Byłem dzisiaj na spacerze w Bielicach. To szczególne miejsce, bo mam stąd ciepłe wspomnienia z młodości, ale też miejsce legendarne. Legenda jest taka: w Bielicach, niewielkiej górskiej wsi, gdzieś w leśnej głuszy i na wyludnionym pograniczu, zamieszkał w latach pięćdziesiątych młody niepokorny i niezwykle uzdolniony pisarz Marek Hłasko. Jak każdy buntownik, chciał się sprawdzić. Był twardy, pracował jako kierowca ciężarówek dostarczających drewno. Właśnie w Bielicach, przy naftowej lampie, w niedogrzanej kwaterze kierowców, wśród dymu najtańszych papierosów i w oparach wódki, pisał opowiadanie „Następny do raju”. Nowela okazała się literacką sensacją. Na jej podstawie Czesław Petelski zrealizował jeden z najlepszych filmów polskiej kinematografii „Baza ludzi umarłych”.
Legenda buntownika z wyboru żyje do dzisiaj i stała się turystyczną atrakcją. Serwis www.sudety.it podaje: „Smaczku dodaje fakt, że po wojnie w Bielcach pracował jako kierowca Marek Hłasko (1934-1969), zatrudniony przez nadleśnictwo.”, informator dla turystów zagranicznych www.przewodnikdolnyslask.wrocław.pl informuje: „Bielice is the workplace of the controversial Polish writer Marek Hłasko, who was ones employed in the surrounding forests as a truck driver”, a strona www.bryk.pl służąca jako ściąga dla bardziej dociekliwych maturzystów naucza: „Ciekawostką jest fakt, że w Bielicach pisał swoją książkę pt. Następny do raju znany pisarz Marek Hłasko”. Takie legendy dodają kolorytu, są odniesieniem dla kolejnych pokoleń i wdzięcznym tworzywem dla artystów. Tymczasem rzeczywistość jest trochę bardziej trywialna. Po pierwsze Hłasko pracował nie jako kierowca, ale jako pomocnik kierowcy. To trochę inna funkcja, choć nie znaczy, że i przy tym zajęciu nie można zakosztować prawdziwego życia. Po drugie, młody Hłasko pracował przy zwózce drewna mając szesnaście lat i żadnym pisarzem jeszcze nie był. Po trzecie pracował nieco ponad miesiąc, dokładnie od 15 listopada 1950 roku do końca grudnia. Można się domyślać, że tylko formalnie zatrudniony był do tego czasu, bo i tak pracę zakończył przed przerwą świąteczną, a pod koniec grudnia przeprowadzał się wraz matką i ojczymem z Wrocławia do Warszawy. Po czwarte nie mieszkał w Bielicach tylko w Dusznikach Zdroju. Tam właśnie zakwaterowani byli kierowcy Państwowej Agencji Drzewnej „PAGED”. Jak z tego wynika – czyli po piąte – nie był zatrudniony w nadleśnictwie. Po szóste, nie jest pewne, czy w ogóle był w Bielicach, choć to wielce prawdopodobne. PAGED utworzony został w 1949 roku, kiedy rząd Józefa Cyrankiewicza postanowił podzielić przedsiębiorstwo Lasy Państwowe na kilka mniejszych jednostek. Gospodarką surowcową, czyli wyrębem lasów i pozyskiwaniem drewna zajmowała się nowo powstała agencja czyli PAGED właśnie. Agencja miała oddział we Wrocławiu i filię w Bystrzycy Kłodzkiej i tam zatrudniony został Hłasko. W tym czasie filia bystrzycka obsługiwała teren ówczesnego powiatu bystrzyckiego, a więc także Stronie Śląskie i Bielice. W Stroniu funkcjonowała bocznica kolejowa i baza przeładunkowa dla zwożonego z lasów drewna. W rejonie Bielic pozyskiwano go sporo więc jest prawdopodobne, że i tam młody Hłasko zajeżdżał po ładunek. Ale nic więcej. A więc żadnego wyboru życiowego w tym nie było, tym bardziej, że do filii bystrzyckiej PAGED-u Hłasko też trafił przypadkiem. Będąc świeżo po kursie na prawo jazdy, został zatrudniony PAGED-zie, ale naruszył „socjalistyczną dyscyplinę pracy”. Sąd Grodzki we Wrocławiu 28 września 1950 r. skazał go na dwa miesiące pracy z potrąceniem 10% zarobków na rzecz poszkodowanej firmy. I dlatego został wysłany do Bystrzycy, gdzie tych nieszczęsnych dwóch miesięcy jednak nie wytrzymał.
Legendarne opowiadanie również nie powstało w jednym przebłysku literackiego geniuszu, ale ewoluowało zanim otrzymało ostateczny kształt. Pod koniec 1950 r. Hłasko – jak wspomniałem – przeniósł się do Warszawy. Jako kierowca pracował jeszcze do 1953 r., z tym, że już wtedy sporo pisał, zabiegał o opinie u doświadczonych literatów. Z czasem został „robotniczym korespondentem” „Trybuny Ludu”. Dzięki tej aktywności wiosną 1953 r. uzyskał stypendium twórcze, które pozwalało mu zająć się wyłącznie pisaniem. Wyjeżdża więc do Wrocławia i tu pisze opowiadanie pt. „Baza Sokołowska” zawierające jego doświadczenia z pracy przy transporcie drewna. Jest ono drukowane w odcinkach w „Sztandarze Młodych”. Całe opowiadanie wydane zostaje w 1954 nakładem „Iskier” w „Almanachu Literackim”. W 1957 Hłasko drukuje w „Panoramie” w odcinkach inne opowiadanie zawierające wspomnienia z pracy w lesie „Głupcy wierzą w poranek”. Tytuł ten zostanie zmieniony w kolejnych wydaniach na „Następny do raju”. W tym samym roku Czesław Petelski rozpoczyna pracę nad filmem „Baza ludzi umarłych”. Akcja zostaje umieszczona Bieszczadach w latach 1945-46, uchodzących w tamtym czasie za najbardziej niebezpieczny i trudno dostępny skrawek Polski. Pierwotnie tytuł filmu miał brzmieć tak jak tytuł opowiadania, „Głupcy wierzą w poranek”, jednak było to wówczas niepoprawne polityczne. Przypomnę, że był to początek gomułkowskiej odwilży. Hłasko zaproponował tytuł „Następny do piachu” lub „Następny do raju”. Petelski wybrał jednak swoją wersję „Baza ludzi umarłych”.
Miałem taki czas, kiedy zaczytywałem się Hłaską. Tworzył wysokich lotów literaturę. Nie musiał trzymać się faktów, mógł się nimi inspirować i przetwarzać je jako artysta. Z czasem treści jego opowiadań i filmy utożsamiono z nim samym. Tak powstała legenda. Koniec lat pięćdziesiątych to ogromne zapotrzebowanie na pokoleniowych buntowników. Musieli nimi zostać i James Dean i Zbigniew Cybulski. Musiał też Hłasko. Doskonale w to zapotrzebowanie się wpisywał. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie. I niech tak zostanie...
Dla cierpliwych cały film poniżej. Szybko się ładuje...

Czerwiec 15th, 2012 - 08:54
To może niezbyt stosowne skojarzenie, ale co ja poradzę – przypomniał mi się dowcip o tym, jak Misza wygrał na loterii w Moskwie mercedesa, a okazało się, że nie w Moskwie, a Leningradzie, nie mercedesa, a rower i nie wygrał, a mu podprowadzili.
Coś w tej legendzie o Hłasce jest z tego klimatu;)
Czerwiec 21st, 2012 - 11:08
Naprawdę dobry film. Polecam.
Czerwiec 26th, 2012 - 13:51
Przez chwilę zastanawiałem się czy pisać, jak było naprawdę, bo legenda barwna i świetnie pasująca do czasów i kreowanego przez samego Hłaskę wizerunku. Ale pomyślałem sobie, że byłbym bardzo zarozumiały sądząc, że jakiś wpis na prywatnym blogu sprawi, że obraz pisarza-buntownika zostanie nadwerężony. Ten obraz będzie żył własnym życiem, bo jest potrzebny. I dobrze…
Czerwiec 26th, 2012 - 13:54
I bardzo dobrze, legenda jest legendą, żyje własnym życiem, jest nam potrzebna.
I im, wielkim nieobecnym.